Prawie
40 lat budowany jest szpital w Łodzi, a końca dalej nie widać. Do
zakończenia inwestycji, która pochłonęła już ok. miliarda
złotych, brakuje ok. 50 mln złotych.
Kamień
węgielny pod Centrum Kliniczno-Dydaktyczne Uniwersytetu Medycznego w
Łodzi położono w 1975 r., budowę rozpoczęto rok później.
Szpital miał na 14 piętrach pomieścić 1500 łóżek. Najpierw
budowę zahamowało powstanie Szpitala Matki Polki (zatarły się
fundusze), później regularnie pojawiały się problemy z
pieniędzmi na kontynuowanie inwestycji.
W
latach 90. rząd zdecydował się na reanimację Centrum, ale kiedy
udało się znaleźć pieniądze, upadła firma, która wygrała
przetarg na zakończenie budowy. Na początku lat 2000. zdecydowano,
że oddziały szpitalne powstaną tylko na ośmiu piętrach. Szpital
będzie zajmował dwie trzecie całości budynku (część wschodnia
i centralna) do ósmego piętra włącznie, będzie miał 367 łóżek,
ma tam znajdować się 31 klinik i pięć sal operacyjnych. Wyżej
będą przychodnie, laboratoria i sale wykładowe.
Jakoś
tam łatano prace i była nawet mowa o otwarciu szpitala. Gdzie tam!
Trzeba było zacząć remont!
W
CKD nie było sprawnej instalacji oddymiającej, w kilku miejscach
budynek był zagrożony katastrofą budowlaną. Zawaleniem groziły
podziemne korytarze. W trakcie budowy zostały źle zaizolowane i do
środka lały się strumienie wody. Na ścianach urosły grzyby, na
sufitach i podłogach były najprawdziwsze stalaktyty i stalagmity.
Brakowało oddzielnych traktów komunikacyjnych do wożenia jedzenia
i brudnej pościeli - bo 30 lat temu takich wymogów nie było.
Projekt zmieniał się kilkukrotnie, ale kto by myślał o takich
drobiazgach!
Nie
było też głównego wejścia do szpitala (!). Przedostać się z
jednaj klatki schodowej do drugiej można tylko wychodząc na dwór,
bo korytarze zostały zabudowane. Okazało się również, że windy
przy bloku operacyjnym są za ciasne, a w gmachu nie ma sieci
informatycznej, co jest „sercem” nowoczesnego szpitala. Niby
wszystkie usterki zostały usunięte, ale naprawy pochłonęły ok.
50 mln zł. Tyle właśnie brakuje! Zabrakło kasy na wyposażenie
szpitalnych oddziałów w specjalistyczny sprzęt medyczny. Wiosną
tego roku do użytku będą się nadawały tylko zakład diagnostyki
obrazowej i izba przyjęć. Ale już oddziałom zabraknie od 10 do 70
proc. potrzebnego do pracy sprzętu. Inny, najwyżej klasy
specjalistyczny sprzęt (np. do dializy), od kilku lat nie jest nawet
rozpakowany.
Pytanie
za 100 punktów – są winni?! Gdzież tam! Pewnie po otwarciu
szpitala (jeśli!), co zostanie odtrąbione z wielką pompą, posypią
się kilkusettysięczne nagrody!
Ot! - to ci nasza Polska cała!!!
OdpowiedzUsuń