Burzę w mediach i necie wywołały słowa
Janusza Palikota odnoszące się do postawy i zachowań Wandy
Nowickiej. Porównuje się je do niewybrednych żartów Michała
Figurskiego z Ukrainek i rechotu Andrzeja Leppera – Czy można
zgwałcić prostytutkę? - he, he, he...
Dla przypomnienia. W Faktach TVN
Janusz Palikot stwierdził : „W naszych czasach nawet twardej
wymiany poglądów nie uważa się za formę przemocy. A czytając
to, podświadomie, czyli psychoanalitycznie, być może Wanda Nowicka
chce być zgwałcona, ale to nie ze mną, bo ja nie jestem typem
człowieka, który do takiej roboty się nadaje”. Słowa mocne, ale
adekwatne do sytuacji.
Może by jednak czytać i słuchać ze
zrozumieniem?! To tak jak z tym żołnierzem, któremu wszystko
kojarzyło się z dupą. Widzenie i rozumienie sformułowania „gwałt”
TYLKO w podtekście seksualnym jest dużym uproszczeniem, wręcz
prostactwem, żeby nie powiedzieć buractwem i dewiacją.
W języku prawniczym gwałtem określa
się groźną przemoc, o dużym natężeniu, oczywiście wbrew woli
krzywdzonej osoby. Charakteryzuje się to niebezpieczeństwem dla
życia lub zdrowia ofiary. Istotne są również wiek i
uwarunkowania fizyczne pokrzywdzonego oraz doznany uszczerbek na
zdrowiu.
Tak patrząc Wanda Nowicka już została
wielokrotnie „zgwałcona”! Zdaje się nie pamiętać jak
potraktował ją Leszek Miller na liście wyborczej, uleciało jej z
pamięci, że de facto gdyby nie przygarnął jej Janusz Palikot,
obrady w Sejmie oglądała by z ław publiczności. Siłą wciśnięto
jej premię, której nie chciała, która wręcz ją „parzyła”,
potem „społeczeństwo” w sklepie osiedlowym przekonało ją,
prawie zmusiło, by nie rezygnowała ze stanowiska wicemarszałka
Sejmu. Koledzy i koleżanki posłowie też wsłuchali się w „głos
narodu”! Co za ludzie! Wszyscy się uparli na Wandę Nowicką,
zmuszają ją do łamania danego słowa, siłą przyspawali do
stołka! Toż to przecież nic innego jak mobbing, sprawa nadaje się
do skierowania na drogę sądową!
Jedno jest pewne – Janusz Palikot w
żaden sposób „gwałcić” Wandy Nowickiej nie ma zamiaru! Wręcz
przeciwnie – raczej myśli o uwolnieniu jej z tego zagrożenia.
Komedia Aleksandra Fredry „Gwałtu,
co się dzieje!”, od prapremiery w 1832 r. nic nie straciła ze
swej aktualności. Przebieranki i „wczuwanie się” w rolę
powodują utratę kontaktu z rzeczywistością.
Wszystkim oburzonym obrońcom czci
Wandy Nowickiej, wszystkim purystom językowym, rzepom na psim
ogonie, dedykować można słowa Jonasza Kofty:
Gwałt niech się gwałtem odciska,
rzekła dupa do mrowiska.
O przysłowiowym okręcie, co to
płynie „z doczepką”, wspominać nie warto. Mało kto zerknie
pod „linię zanurzenia”.
Oj, oj! - Wielokrotnie gwałcona?! - toż to nic innego, jak gwałt na samej sobie, zwany potocznie - samogwałtem!
OdpowiedzUsuńAleż mają miny! - współczuję całej trójce, która "kole" siebie siedzi, bo po prawicy, samogwałconej Wandy, która nie chciała premii - siedzi Miller, ale nie był nim zainteresowany fotoreporter.