- Jesteś głodny?
- Stosunkowo – tak...
Zwyczaje i upodobania seksualne są różne, różniste!
Niezbyt to eleganckie, by zaglądać komuś pod kordłę, a nuż jakąś kurę tam
zobaczymy, ale może jednak, tak trochę...
Lodzik z połykiem w
ramach szacunku
Sambia to plemię górskie,
zamieszkujące pogranicze prowincji Eastern Highlands w Papui-Nowej Gwinei.
Polują sobie i uprawiają roślinki, a opisani zostali przez amerykańskiego
antropologa Gilberta Herdta . Sambia (nazwa wymyślona przez antropologa) uprawiają
„zrytualizowany homoseksualizm”.
Chłopcy by osiągnąć status
mężczyzny przechodzą swoistą „szkołę”. W wieku 7 lat są odsuwani od wszelkich
kontaktów z kobietami. Uczą się polowania, budowania chat, uprawy roślin i
innych niezbędnych do przeżycia umiejętności. Żyją z mężczyznami przez 10 lat i
aby stymulować wzrost, siłę i mądrość - robią starszym „lodzika z połykiem”
Tymczasowe małżeństwo –
bzyk i do domu!
Kraje muzułmańskie są bardzo ortodoksyjne w sprawach
seksu. Teoretycznie nie ma mowy o żadnych skokach w bok, szczególnie dotyczy to
kobiet. A jeśli już „polegną” to najczęściej tylko w pozycji misjonarskiej.
Koran nie pochwala również żadnego rodzaju współżycia, w którym głowa lub nogi
skierowane są na Mekkę.
W niektórych krajach muzułmańskich
(np. Iran), para młodych, którzy mają ochotę na małe bara-bara, zawiera tzw.
tymczasowe małżeństwo (Muslim lub Nikah al-Mut).
Zawierają pisemną umowę określającą czas bycia „mężem i żoną”
i mogą używać bez naruszenia islamskiego prawa. Pozwolenie jest jednorazowe,
trzeba je wykupić, a kosztuje niemało!
Indonezyjski rytuał
Podczas festiwalu Pon, tysiące
Indonezyjczyków i turystów udaje się na świętą górę, na Jawę, aby wziąć udział w
ceremonii mającej przynieść szczęście. Ceremonia ta, odbywająca się siedem razy
w roku, to nic innego jak zbiorowa kopulacja.
Jest w tym mały szkopuł - zgodnie
z tradycją, życzenia się spełniają tylko wtedy, gdy zaliczy się siedem rundek z
tą samą osobą. Nie może to być, oczywiście, ani ślubny, ani ślubna!
Nie ma szans na loda!
Seks oralny,
czyli lodzik, w Rumunii wśród konserwatywnych pań jest zupełnie tabu!
Kochankowie, mężowie, przyjaciele – nawet na to nie nalegają. Sami nawet udają,
ze jest to be.Taką jazdę oferują jedynie prostytutki i … hmmm… dziwki. To ponoć
dla kobiety poniżające!
Moja żona, twoja żona,
nasza żona
Według artykułu w Psychology Today
", prawie wszystkie z niewielu praktyk poliandrii (w danym czasie, kobieta
ma kilku mężów jednocześnie, przy czym żaden z jej mężów nie ma innej żony)
spotyka się w Himalajach. Spowodowane sjest to prawdopodobnie małą powierzchnią
ziemi uprawnej. Byłby kłopot przy dzieleniu „na synów”, którzy chcieli by
założyć nową, tradycyjną „podstawową komórkę społeczną”.
Najlepszym więc rozwiązaniem jest
jedna żona dla wszystkich swoich synów, aby mogli żyć razem jako rodzina i
zachować „pole” w całości.
Co ciekawe, zainteresowani
mężczyźni wcale nie narzekają. Twierdzą, że taki układ świetnie się spisuje,
szczególnie, gdy żona jest mistrzem w planowaniu bra-bara z każdym bratem.
Zwyczajowa kradzież
żony
Plemię Wodaabe z Nigru w Afryce
Zachodniej, nie widzą nic zdrożnego i dziwnego w podkradaniu żon. Pierwsze
małżeństwo aranżowane przez rodziców w dzieciństwie, zawarte być musi między
kuzynami z tej samej linii.
Na dorocznym Festiwalu Gerewol mężczyźni
Wodaabe noszą wyszukany makijaż, papuzie stroje i starają się tańcem
zaimponować kobietom. Cel jest znany – podprowadzenie cudzej żony. Jeśli mąż
kobiety jest „niekumaty”, albo zbytnio mu na połowice nie zależy i przymyka
oko, nowe małżeństwo zostaje społecznie zaakceptowane. Nazywane są
„małżeństwami z miłości”.
Kto jeszcze nie miał
panny młodej?
Tradycją papuaskiego ludu Marind-Anim
jest rytuał zwany otiv bombari. Noc poślubna jest dla panny młodej dość
wyczerpująca. Zwyczaj wymaga, by po mężu kobiecych słodyczy popróbowali wszyscy
jego męscy krewni.
Ceremonia ma spowodować płodność i
wielodzietność. Niektóre kobiety kręcą nosem na takie zwyczaje, chłopy nie
narzekają!
Obrzezanie u Aborygenów
i konsumpcja napletka
Obrzęd ten nazywa się Mardudjara.
Pasowanie na mężczyznę polega na obrzezaniu, potem delikwent musi skonsumować
swój napletek. To nie koniec „przyjemności”. Jak się rana zagoi, kuśka jest
nacinana pod spodem wzdłuż, aż do jajek. Krew powinna spływać w ogień i go
„oczyścić”. Od tego czasu sika jakoś dziwnie, od spodu, trochę jak baba.
Pozostaje pytanie jak z „tymi”
rzeczami? Jakoś sobie radzą, pewnie mają specjalne sposoby na przywrócenie
„męskości”.
Rytualne walenie gruchy
W kosmogonii egipskiej Atum był
bogiem stworzenia, który wyłonił świat z chaosu poprzez masturbację. Teksty
Piramid mówią o tym bogu jako „Ten, który stworzył sam z siebie”.
Przypływy i odpływy Nilu wiązano z
częstotliwością wytrysków demiurga, nic więc dziwnego, że faraonowie powtarzali
cykl stworzenia publicznie waląc gruchę na brzegu Nilu. Miało to zapewnić
obfitość wody, która warunkowała dobre plony.
Była to ceremonia podczas święta
boga Min, który reprezentował potencję seksualną faraona. Ochoczo przyłączali
się do niego inni mężczyźni. Czegóż nie robi się dla dobra kraju i ludzi!
I coś z Europy! Francja, nie bez
przyczyny, od dawna uważana jest za jeden z najbardziej romantycznych i
bezpruderyjnych krajów świata. Miliony nowożeńców ruszają w podróż poślubną, by
pstryknąć sobie fotkę na tle wieży Eiffla. Trochę to pewnie śmieszy tubylców,
gdyż 41% Francuzów (obie płcie) przyznało się do udziału w orgii, a 27% w
czasie takich „zabaw” wymieniało się partnerami. Luz, blues, alleluja i do
przodu!
Luz - blues i AIDS!!!
OdpowiedzUsuń