kontakt

czwartek, 7 lutego 2013

Rodzenie dzieci drogą do świętości

            Mija 20 lat od uchwalenia przez Sejm ustawy antyaborcyjnej. W zgodnej opinii zainteresowanych (głównie kobiet) zainicjowana przez lewicę walka o liberalizację tych postanowień, została przegrana.
Dyskusja jaka toczyła się w Sejmie w 1993 r. poparta została „kryterium ulicznym”, ale niewiele to pomogło. Przyjęto ustawę, która dopuszczała możliwość przerywania ciąży w przypadkach zagrożenia zdrowia i życia matki, ciężkiego uszkodzenia płodu oraz gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. Nazwano to kompromisem, bo na coś tam posłowie się zgodzili. Jest to najbardziej restrykcyjne prawo obok maltańskiego i irlandzkiego. Chociaż w czymś jesteśmy w szpicy Europy!
            Przykłady stosowania wykładni prawnej tej ustawy mrożą krew w żyłach! Dziewczynę, która będąc w ciąży, próbowała popełnić samobójstwo, skazano za próbę pozbawienia życia dziecka poczętego. Lubelski sąd skazał również matkę 16-latki, która pomogła córce załatwić zabieg, gdy ta zaszła w ciążę w wyniku gwałtu i groziła, że się zabije. Casus Alicji Tysiąc jest wielokrotnie opisany, sprawa oparła się nawet o Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. I co?! Nic! Polska, jako państwo, przegrała, ale nikogo nic to nie nauczyło!
          Dla przypomnienia. 20 marca 2007 r. Europejski Trybunał Praw Człowieka wydał orzeczenie, w którym nakazał Rzeczypospolitej Polskiej wypłacenie Alicji Tysiąc 25 tys. euro zadośćuczynienia oraz 14 tys. euro na pokrycie kosztów sądowych. Trybunał przyznał zadośćuczynienie ze względu na naruszenie przez Polskę Art. 8 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka (prawo do poszanowania życia prywatnego). Lekarze pracujący w publicznej opiece zdrowotnej uznali, że przypadek Alicji Tysiąc nie upoważnia do wykonania legalnej aborcji ze względów zdrowotnych. Orzeczenie Trybunału nie zakwestionowało tego. Podstawę zasądzonego odszkodowania stanowił fakt, że kobiecie nie zapewniono prawa do odwołania się od decyzji podjętej przez lekarzy.
           W tamtym czasie była szansa na referendum, które mogło odzwierciedlić poglądy Polków. Teraz takich możliwości nie widać. Zwolenników aborcji określa się jako „morderców nienarodzonych dzieci”, „zbrodniarzy”, zwolenników „cywilizacji śmierci”. Prawicowe spojrzenie na aborcję jest czarno-białe, zero-jedynkowe. Śmierć kontra życie, nic pośrodku. Kobiety mają rodzić dzieci i kropka! Traktuje się je jako inkubatory i nie mają nic do powiedzenia, żadnego wyboru. 
           Tajemnicą poliszynela jest fakt, iż aborcja jest niedostępna tylko dla najuboższych, najbardziej zagubionych kobiet. Te bardziej kumate i bogatsze zawsze znajdą w Internecie środki poronne, czy też wyjadą na zabieg za granicę.
           Nie ma dokładnych danych, wyliczeń jak to wygląda liczbowo. To zwykłe chowanie głowy w piasek, zamiatanie problemu pod dywan, na zasadzie – lepiej o tym nie mówić.
Oficjalna liczba legalnie wykonywanych zabiegów to ok. 500-650 rocznie. Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny szacuje liczbę zabiegów wykonywanych w podziemiu na 80-200 tys. Organizacje „obrońców życia” znacznie tę liczbę zaniżają, twierdzą, że to „tylko” kilkanaście tysięcy.
             Nasuwa się pytanie – komu zależy na restrykcjach wobec kobiet? Odpowiedź wydaje się prosta – prawo uchwalają głównie mężczyźni (p-osłowie), których inteligencja i empatia jest często wątpliwa. Podpierają się wytycznymi Kościoła katolickiego, który seksualność jeśli już, widzi tylko jako prokreację. Kobiety mają rodzić dzieci, by naród rósł w siłę! Kto ma te dzieci utrzymywać i za co – nikogo nie obchodzi. Bóg dał dzieci, da i na dzieci. Nie da! Pełen frazesów Kościół nie da, państwo umywa ręce, posłowie pieprzą trzy po trzy o „ochronie życia poczętego”, jakby żyli na księżycu. Rodzi się czasem podejrzenie, ze sami mają problemy ze swoją seksualnością, czego przykładem jest ich podejście do in vitro i związków partnerskich.
            Ciekawostką jest fakt, że „obrońcy życia poczętego” wcale nie czynią prób ograniczenia podziemia aborcyjnego. Jakby satysfakcjonowała ich oderwana od życia ustawa. Jest i już!
Na piedestał wynosi się kobiety, które urodziły dzieci wbrew niesprzyjającym okolicznościom. Traktuje się je jak męczenniczki, bohaterki, wręcz święte. Przykładem może być kanonizowana przez Jana Pawła II Włoszka Joanna Beretta Molla. Pod koniec drugiego miesiąca ciąży, w jej macicy rozwinął się włókniak. Mimo tzw. wskazań medycznych do przerwania ciąży zdecydowała się donosić ją do końca. Urodziła córkę (było to jej czwarte dziecko) Gianę Emanuelę, ale mimo starań lekarzy zmarła. Bezpośrednią przyczyną śmierci było zapalenie otrzewnej.
             Przerażający jest fakt, że niektórym posłom chodzi po głowie prawne usankcjonowanie tego rodzaju świętości. Marzy się im również zaostrzenie ustawy antyaborcyjnej tak, by kobiety zmuszone były rodzić dzieci, poczęte w wyniku gwałtu.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz