kontakt

środa, 27 lutego 2013

Nieudane przecwelenie posła Mężydło

            W wywiadzie, jakiego udzielił poseł Antoni Mężydło z PO Konradowi Piaseckiemu (radio RMF FM) znalazło się parę kwiatków, zasługujących na pielęgnacją, jako przykład retoryki.
- Nie jestem homofobem - zapewniał poseł podczas rozmowy o związkach partnerskich. - Wie pan, w czasach PRL-u protoplaści dzisiejszej lewicy, która najgłośniej mówi o tej tolerancji na homoseksualizm, wykorzystywali homoseksualizm do tego, żeby szantażem zmuszać homoseksualistów do współpracy ze służbą bezpieczeństwa - kontynuował.
- Pana też jakoś próbowano skłonić w TEN SPOSÓB? - niewinnie pytał prowadzący audycję „Kontrwywiad RMF FM”.
Konrad Piasecki albo poszedł po bandzie, albo sam nie wiedział co mówi, o co pyta.
- Ja TAKIEJ PRÓBIE byłem poddany na ostatnim roku studiów – brnął Antoni Mężydło.
O żesz, ty! Co poeta chciał przez to powiedzieć?! Skomplikowana wolta intelektualna! Szantażowali gejów, czyli co? Mężydło = gej? Chcieli go szantażem zmusić do współpracy? A patrząc z drugiej strony, nie lepiej było do koja w akademiku niezłomnemu działaczowi Mężydło podrzucić panienkę? Czemu, geja?! Innych środków operacyjnych oprócz geja na Antka SB nie znalazło? 
          - Byłem przydzielony do akademika z gejem. Myśmy się ze sobą porozumieli w jakiś sposób i nam się ta współpraca bardzo dobrze układała. On praktycznie ze względu na to że dla niego była również niewygodna sytuacja żeby być szantażowanym, on wiedział, o co chodzi, że on ze mną się znalazł. I dla niego to była być może bardziej przykra sytuacja niż dla mnie. Praktycznie mieszkał u swojego współpartnera, bo miał lepsze warunki mieszkaniowe niż ze mną. A ja mogłem wykorzystać ten lokal do działalności politycznej.
             Przykra sytuacja? Czyli, co? Mężydło mu się nie podobał? Nie był w jego typie, czy też umizgi na nic się zdały?!
Emigrant z PiS (tak, tak – dwie kadencje posłował z tego ugrupowania) słynie z „ciekawych” wypowiedzi. Dla przypomnienia – podczas głosowania w Sejmie w sprawie związków partnerskich, wypiął się na wszystkie trzy propozycje ustawy. Był jednym z 46 posłów PO głosujących przeciw. Swoje stanowisko uzasadnił bardzo oryginalnie.
             - Homoseksualiści? Nie ma mojego sprzeciwu wobec takich związków. Ale czy my musimy wyprzedzać tę rewolucję? Dzisiaj jest po prostu moda na homoseksualizm. Rozmawiam z młodymi ludźmi i niektóre kobiety mają problem ze znalezieniem partnera, bo większość potencjalnych kandydatów nawet jak nie jest gejami, to udaje gejów. Jeśli będzie taka potrzeba, by przegłosować związki partnerskie, to zrobimy to. Ale nie ma sensu wywoływać ustawą rewolucji. Dzisiaj, w dobie kryzysu, powinniśmy rozwiązywać głównie sprawy gospodarcze. Ale przede wszystkim te ustawy są niekonstytucyjne. Małżeństwo i związek partnerski jest w nich tożsamy. Tymczasem jedno jest w konstytucji, a drugiego nie ma. W atmosferze ideologicznej bitwy sejmowej trudno jest uchwalać związki partnerskie. I nie sądzę, by ten temat był problemem. Przecież nie trzeba brać ślubu kościelnego, można wziąć cywilny. Ale teraz ludzie w wolnych związkach nie biorą ślubu zwykle ze względów ekonomicznych. Dlatego, że instytucja samotnej matki jest bardziej opłacalna ekonomicznie.
               Nic dodać, nic ująć! Co wy na to pseudogeje?! Kobitki wam się podobają? Przecież one przez was cierpią! A wy samotne matki? Ładnie to tak? Ślubów nie bierzecie, bo o szmal wam chodzi? Wstyd!
               Tak to bywa, gdy słowo wyprzedza myśl. Specyficzną zresztą, myśl.




 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz