Ogłoszenie
zamiaru abdykacji przez papieża Benedykta XVI, co ma nastąpić 28
lutego o godz. 20.00, wywołało peany na jego cześć. Jaki to był
wspaniały pontyfikat, jaki to wielki człowiek, łagodny,
wyrozumiały, święty na Ziemi! Swoją drogą, który z papieży nie
był święty i wielki?! Jest to im jakby przypisane „z urzędu”,
zafiksowane dla każdego „następcy Piotrowego”, „sternika
łodzi Piotrowej”, obecnego „pancernego i hamulcowego papieża”
również.
Ostatni raz abdykacja z
rzymskiego „stolca” miała miejsce w 1296 roku, 717 lat temu,
kiedy papieżem był Celestyn V. Ustąpił w wieku 85 lat, Benedykt
XVI w kwietniu skończy 86 lat. To jest pretekstem abdykacji, w
domyśle – nie najlepszy stan zdrowia.
Prawda, prawda, jeszcze
raz prawda! Niespełna trzy miesiące temu Benedykt XVI przeszedł
zabieg kardiologiczny w szpitalu w Rzymie. Operacji dokonano w
absolutnej tajemnicy, a była to wymiana rozrusznika serca. Bąka
się, że nie wszystko jest zupełnie zicher, że papież ma
trudności z chodzeniem.
Ośmioletni pontyfikat
wcale nie był taki och, ach. Można nawet powiedzieć, że kładzie
się cieniem na katolickiej doktrynie jako jeden z najbardziej
konserwatywnych, wręcz wstecznych. Poglądy Benedykta XVI
(nieomylny) są rodem nawet nie z XX, a z XIX wieku. Dość
sceptyczny był wobec teorii ewolucji, uważając ją za hipotezę w
niektórych punktach niedostatecznie podbudowaną naukowo. Potępiał
homoseksualizm i seks przedmałżeński. Był przeciwny legalizacji
małżeństw jednopłciowych, a małżeństwo uznawał „jako
naturalną instytucję, polegającą na specyficznej wspólnocie
osób, nade wszystko opartej na dopełnianiu się płci i
zorientowanej na prokreację”.
Benedykt
XVI dystansował się wobec stosowania prezerwatyw. Wywołał
kontrowersje, gdy zdjął ekskomunikę z czterech biskupów
lefebrystów, z których jeden publicznie negował Holokaust, a
także, gdy nominował oskarżanego o współpracę z SB biskupa
Stanisława Wielgusa na arcybiskupa Warszawy. Zarzucano mu również
„zamiatanie pod dywan” sprawy pedofilii wśród katolickich
duchownych.
Latem
ubiegłego roku papież stał się bohaterem afery zwanej Vatileaks,
związanej z kradzieżą poufnych dokumentów z papieskiego
apartamentu, za czym stał jego kamerdyner Paolo Gabriele. Stolica
Apostolska odcięła się od wszelkich przecieków niektórych
tajemnic do mediów. Osad jednak pozostał.
Ponoć
Benedykt XVI podjął decyzję o ustąpieniu z urzędu po podróży
do Meksyku i na Kubę - w marcu ubiegłego roku. Bezpośredniego
impulsu mógł dostarczyć papieżowi wywiad z arcybiskupem miasta
Terni, Vincenzo Paglią. Ukazał się dzień przed zapowiedzią
abdykacji. Arcybiskup, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny,
określił się jako zwolennik przyznania praw cywilnych osobom –
UWAGA! - tej samej płci żyjącym w związkach. Wcześniej w Radiu
Watykańskim o potrzebie większej ochrony prawnej dla par żyjących
bez ślubu i wyraźnie zaznaczył -w tym homoseksualistów. Później
wprawdzie tłumaczył „co miał na myśli”, wycofał się rakiem,
ale kobyłka już stała u płotu. Abp Paglia powiedział to, co
powiedział. Trudno mówić, że wyraził tylko osobistą opinię.
Przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny nie wypowiada się o
rodzinie prywatnie. Wypowiada się tak, jak chce papież - albo idzie
po bandzie - przeciw papieżowi. Sam tego jednak nie robi, musi mieć
poparcie innych biskupów. Czyli trochę taki Gowin – przeciw
szefowi?! A może sam Benedykt XVI w ten niecodzienny sposób wskazał
swojego następcę?
W ten
sam dzień, gdy papież ogłosił decyzję o abdykacji, nad Rzymem
przeszła burza z piorunami. Jeden z nich walnął w Bazylikę św.
Piotra w Watykanie. Tradycja głosi, że świątynia stoi w miejscu
ukrzyżowania i pochówku św. Piotra, uznawanego przez Kościół
katolicki za pierwszego papieża. Jego grób leży pod głównym
ołtarzem bazyliki. W świątyni i jej podziemiach znajdują się
również groby innych papieży. W 2005 roku spoczął tam także Jan
Paweł II.
Jeśli ktoś w tym
wydarzeniu dopatruje się cudu, ręki boskiej czy innych zjawisk
nadprzyrodzonych – jego broszka. W każdym razie meteorolodzy taką
pogodę zapowiedzieli z wyprzedzeniem. Mieli, widać, cynk „ z
góry”.
Niektórzy jako wzór
wytrwałości , niezłomności i siły „niesienia posługi
Piotrowej” widzą w osobie Jana Pawła II. Rodzi się pytanie –
dlaczego Benedykt XVI „ugiął się pod brzemieniem obowiązku”?
To odwaga czy słabość?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz