kontakt

czwartek, 21 lutego 2013

Rekonstrukcja rządu, czyli zabawy chłopców w piaskownicy

            Po szumnie zapowiadanej rekonstrukcji rządu pozostało tylko zdziwienie i trochę jakby zażenowanie. Z dużej chmury mały deszcz, w zasadzie deszczyk.
      Nowym szefem kancelarii premiera, za wyjeżdżającego na placówkę do Madrytu Tomasza Arabskiego, został zgodnie z przewidywaniami Jacek Cichocki, dotychczasowy szef MSW. Będzie także pełnił funkcję szefa Komitetu Stałego Rady Ministrów. Prestiżowy resort „siłowy” objął po nim Bartłomiej Sienkiewicz. 
            Hmmm... Jak by nie patrzeć jest to jakieś zaskoczenie, ale większym zaskoczeniem są słowa premiera o „wieloletniej współpracy”. W jakiej branży? Bartłomiej Sienkiewicz był w latach 90. członkiem kierownictwa pionów analitycznych Urzędu Ochrony Państwa. Współpracował z ministrami spraw wewnętrznych Krzysztofem Kozłowskim i Andrzejem Milczanowskiem. Zbyt dobrych wspomnień po sobie nie zostawili... Sienkiewicza łączy się również z kręgiem Jana „Maryśki” Rokity. Od 2002 r. prowadzi własną działalność gospodarczą w branży doradczej. Czyżby „doradzał” Donaldu Tusku? Co, kiedy, jak?! Dziwne milczenie panuje wokół oświadczenia premiera o „wieloletniej współpracy”. 
            Donald Tusk powołał na stanowisko wicepremiera powołał ministra finansów Jacka Rostowskiego i to koniec zmian w rządzie. Uzasadnienie nie warte jest przytaczania – ble, ble, ble...
Dla przypomnienia i porządku - wicepremier (z łac. primus – pierwszy oraz z łac. vice – zamiast) – w Polsce zastępca premiera – Prezesa Rady Ministrów, członek Rady Ministrów. Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej nie ogranicza liczby wicepremierów, ale również nie nakazuje powołania takiego urzędu. Od 6 grudnia 2012 r. funkcję tę pełni minister gospodarki, Janusz Piechociński. Jedynym powodem powołanie drugiego wicepremiera wydaje się być chęć utarcia nosa PSL-owi. Dziwna to koalicja...
             Te nominacje muszą być zatwierdzone przez prezydenta, ale to tylko formalność.
W mediach pojawiły się spekulacje, że stanowiska mogą stracić ministrowie: zdrowia - Bartosz Arłukowicz, skarbu - Mikołaj Budzanowski, sportu - Joanna Mucha, transportu - Sławomir Nowak czy sprawiedliwości - Jarosław Gowin. Ich praca oceniana jest, delikatnie mówiąc - „średnio”. Nic z tego!
            W zasadzie było to do przewidzenia. Donald Tusk chyba zdaje sobie sprawę, że „ta nie pomoże już nic, nic się nie zmieni”. Jeszcze dymisja Joanny Muchy po jej wpadkach medialnych jakoś tam by przeszła, ale Gowin? Jest nie do ruszenia! Ma swoje zaplecze polityczne i Donaldu Tusku praktycznie mógłby zostać bez większości w Sejmie. Nie ruszy też swojego kumpla Nowaka, który przecież tyle się napracował przy autostradach i remontach sieci kolejowej! Przecinanie wstęg i spektakularne podróże to nie jest łatwy kawałek chleba!
            Już zupełnie humorystyczna jest zapowiedź premiera o „poważnej rekonstrukcji” rządu gdzieś za pół roku. Chociaż w zasadzie ma rację! Ta była niepoważna! Tylko te zabawy odbywają się kosztem społeczeństwa, które ciągle czeka na konkrety. Jeszcze nieco wierzy, że być może... Nadzieja jest matką... – nie będę kończył. Wszyscy wiedzą!





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz